Rodzice jedynaków z myślą o szczęściu dziecka potrafią całe lata, a nawet całe życie, poświęcić dla swojego syna lub córki. Biada jednak im i dziecku, gdy z własnej woli zrezygnują z najważniejszego daru dla dziecka, jakim jest jego brat lub siotra. Najpiękniejsze zabawki, najlepiej wyposażony dom, największe konto w banku, najbardziej eksponowane stanowisko, nigdy nie zastąpią tego jedynego daru jakim jest rodzeństwo. Ono bowiem umożliwia powstanie i rozwój tej miłości, która dłużej żyje na ziemi niż rodzice i ona umożliwia otwarcie na innych ludzi. Miłość braterska otwiera serce na innych. Człowiek, który nie miał rodzeństwa ma znacznie większe trudności w wejściu w kontakty braterskie z innymi, niż ten kto wychował się wśród braci i sióstr. Znacznie łatwiej spotkać ludzi dojrzewających do przyjaźni, gdy wzrastali z rodzeństwem, niż gdy zostali skazani przez rodziców na samotność.
Miłość ojca i matki ma zupełnie inny wymiar niż miłość braci i sióstr. Ponieważ tu na ziemi największym skarbem jest właśnie miłość, pozbawienie dziecka rodzeństwa jest wielką krzywdą. Samotne dzieci będą oskarżać rodziców nie tylko na ziemi, ale i w wieczności, oskarżać o zawiniony przez nich niedorozwój ich serca. Na szczęście coraz więcej rodziców dostrzega wagę tego zagadnienia i jeśli nawet sami już nie mogą urodzić dziecka, szukają go przez adopcję, by ich jedynak nie był skazany na samotność. Szkoda, że sprawa nie jest jasno stawiana w środkach masowego przekazu. Często słyszy się w nich o dramatach ludzi samotnych, a nie leczy tego bolesnego zjawiska społecznego u samych korzeni. Wystarczy ustalić jaki procent ludzi samotnych wywodzi się z jedynaków, by dostrzec jedno z ważnych źródeł samotności. Umiejętność życia z ludźmi na płaszczyźnie braterstwa zaprzepaszczona zostaje najczęściej w rodzinnym domu, gdy zabraknie brata lub siostry.
Bóg, znając właśnie to zapotrzebowanie naszego serca na wielowymiarową miłość, która buduje rodzinny dom, objawił się nam jako Ojciec, który razem z Jednorodzonym Synem i Duchem Świętym tworzy Dom. Objawienie Trójcy Świętej dokonało się w naszym rodzinnym języku.
Syn Boga przybył do nas jako nasz Brat. Spotkanie z Nim jest możliwe na płaszczyźnie braterskiej. Trzeba umieć kochać miłością braterską, by zrozumieć miłość jaką nas darzy Syn Boga.
On też uczy nas odniesienia do Boga jako Ojca. Budując na naturalnym odniesieniu człowieka do rodziców, uczy nas pełnego miłości spotkania z Ojcem. Najlepiej to można obserwować, gdy Chrystus uczy nas rozmowy z Ojcem. To jest wielki przełom w dziejach modlitwy na ziemi. Spotkanie z Bogiem na płaszczyźnie dziecka i Ojca.
Ponieważ jednak w tych rodzinnych relacjach chodzi nie tylko o podobieństwo, ale o faktyczne wejście w Dom Ojca, włączenie w Rodzinę Bożą, uzdalnia nas do tego Duch Święty, który przebóstwiając nasze serca czyni je zdatnymi do najbliższego spotkania z Bogiem Ojcem i Bogiem Synem.
Zawsze w Uroczystość Trójcy Świętej dotykamy tajemnicy, której nikt nie jest w stanie wypowiedzieć. Tylko ten, kto w jakiejś mierze dotknął sercem, umiejącym kochać, Ojca i Syna i Ducha Świętego, wie o jakie bogactwo życia tu chodzi. Szkoda, że często wiarę naszą traktuje się jako teoretyczne wyznanie, które polega na powtarzaniu pewnych sformułowań. Najczęściej powtarzamy „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Bogu nie chodzi o powtarzanie, lecz o wejście w Tajemnicę Jego Rodzinnego Życia, o uczestniczenie w tym życiu. Tymczasem tak niewielu chrześcijanom na tym zależy. Interesuje ich tysiące razy więcej nowa cena biletów kolejowych i autobusowych, niż ofiarowana przez Boga możliwość uczestniczenia w Jego wiecznym szczęściu. Przecież nie trzeba umierać, by mieć udział w szczęściu Boga. Ono jest dostępne tu i teraz. Wystarczy z wiarą i miłością spojrzeć na Boga jako Ojca, na Syna jako Brata, a na Ducha Świętego jako promieniującą z Domu Ojca odwieczną Miłość.
Ks. Edward Staniek