Bóg w człowieku umieścił wielkie zdolności czynienia dobra. Każdy z nas jest jak drzewo w sadzie, zdolne wydać owoc. Drzewo jednak może żyć dla siebie i nie musi troszczyć się o owoce. Jemu owoc nie jest potrzebny. Drzewu wystarczy troska o zdrowe korzenie, o gruby pień, o piękną koronę gałęzi, o szumiące liście i ewentualnie kwiaty. Dla drzewa owoce są niepotrzebne, owoce są dla innych...
Egoista jest właśnie przykładem takiego nieurodzajnego drzewa. Żyje wyłącznie dla siebie. Wyjaławia ziemię, żyje kosztem innych, nie dając w zamian za to nic. I tej postawy Bóg nie toleruje. Jak ogrodnik wycina nieurodzajne drzewo, tak Bóg wycina i odrzuca człowieka nie żyjącego dla innych.
Ta zamknięta postawa jest groźniejszą chorobą duszy niż słabości przejawiające się w różnych grzechach i upadkach. Ona też będzie najmocniej napiętnowana w dniu sądu. „Byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; (...) przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; (...) chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie” /Mt 25, 42-43/. Ludzie „nieużyteczni”, tzn. nie żyjący dla innych, zostaną przez Boga odrzuceni, wycięci jak nieurodzajna figa.
Chrystus wzywa do nawrócenia. Na czym ten proces polega? Na wyzwoleniu tkwiącej w człowieku siły twórczej. Tworzenie daje człowiekowi szczęście. Obserwujemy to na każdym kroku. Dziecko cieszy się, gdy potrafi samo sklecić pierwszy domek z klocków, i wzywa stojących, by podziwiali jego dzieło. Chce się dzielić swoim szczęściem. Podobnie cieszy się lekarz, kóremu udało się opanować chorobę u pacjenta, czy matka, której udało się upiec dobre ciasto. Twórczość jest ściśle związana z dobrem, a radość twórcy zmierza do uszczęśliwienia innych. Prawdziwa twórczość otwiera człowieka na innych. Człowiek chce się podzielić z kimś swoją radością tworzenia.
Nawrócony to człowiek, który wykrzesał z siebie ogień twórczości i zaczął tworzyć dobro dla innych. To nieurodzajna figa, którą udało się obudzić, by wydała pierwsze owoce. To ten, kto potrafi uśmiechać się sercem, widząc dokonane przez siebie dobre dzieło.
Chrystus przybył, by wykrzesać z naszych serc tę twórczą siłę czynienia dobra. Jest to jedyna droga do naszego uszczęśliwienia. Odwrócić uwagę od siebie i zacząć żyć dla innych. Radość tych, którzy są obdarowani naszą radością, rozświetli mroki naszego serca i wypełni je szczęściem.
Nie chodzi o wielkie dzieła. Nawrócenie może mieć miejsce w tej godzinie, teraz. Wystarczy, że podejdziemy do kogoś, by mu pomóc. Może to być żona, mąż, dzieci, ojciec, sąsiad, kolega w pracy. Wystarczy, że on stanie się dla ciebie ważniejszy niż ty, że przez chwilę zajmiesz się nim, by mu pomóc. Już nie jesteś nieurodzajny. W ciągu dnia takich owoców może być wiele — a radość twoich bliskich opromieni twój trud.
Przyzwyczailiśmy się do ograniczania nawrócenia jedynie do porzucania nałogów — pijaństwa, nieczystości, kradzieży, do pojednania, przebaczenia uraz... W Ewangelii natomiast chodzi o coś znacznie głębszego: o otwarcie na innych, o odwrócenie uwagi od siebie i zwrócenie jej na otoczenie, o zajęcie się nie sobą, lecz drugim człowiekiem. Takiego nawrócenia potrzebuje wielu, bardzo wielu.
Ks. Edward Staniek